Świąteczne rozczarowanie - SzukajacBoga.pl - Z Bogiem możesz zmienić swoje życie na lepsze!

Świąteczne rozczarowanie

Podziel się

Zauważyłam, że kiedy piszę artykuły o Świętach Bożego Narodzenia, często poruszam w nich tematy trudne – samotność, rodzinne niesnaski, zagubienie w czasie świątecznej gonitwy. Nie jestem w tym odosobniona. Jeśli śledzisz przeróżne portale, pewnie zauważyłeś nie tylko posty pod tytułem: „Jak przygotować najlepszego karpia na Wigilię”, ale także: „O czym rozmawiać z dalszą rodziną” albo „Wypróbuj te 5 sposobów, by uniknąć konfliktów, świątecznych rozczarowań i rozmów o polityce przy wigilijnym stole”.

Grinche vs świąteczne elfy

Ludzie podczas Świąt Bożego Narodzenia dzielą się na dwa typy: Grinche i radosne świąteczne elfy. Ci pierwsi desperacko pragną ciszy i spokoju, pogardzają wszelką świąteczną muzyką, świątecznymi dekoracjami wywieszanymi w listopadzie, a zdejmowanymi w marcu, nie cierpią świątecznych grzańców, aromatycznych kompotów i ciasteczek w kształcie reniferów i choinek. Tak zwany „Christmas spirit” to dla nich tylko wymysł konsumpcjonizmu popychającego ludzi w kupowanie, jak najwięcej, zapominając w ogóle, czym są Święta Bożego Narodzenia (jeśli są wierzący – bo jeśli nie, to w ogóle bojkotują wszelki świąteczny nastrój). Druga grupa od listopada pod nosem nuci „Last Christmas”, „Przybieżeli do Betlejem”, ubierając choinkę i piekąc kolejne blaszki świątecznych ciasteczek, lukrując je różnymi kolorami i wzorkami. Dla nich największą przyjemnością jest nagromadzenie różnokolorowych papierów do pakowania prezentów, wstążeczek i dekorowania domu metrami kolorowym światełek.

Święta dla każdego wyglądają inaczej – niezależnie, czy ktoś woli jedzenie paluszków rybnych zamiast karpia, oglądając Kevina (tego, który został sam w domu), czy spędzają ten dzień na świątecznym gotowaniu z całą rodziną i wspólnym obfitym posiłku, Święta Bożego Narodzenia dla każdego są inne. I nie ma w tym nic złego – nie ma jednego prawidłowego sposobu na spędzenie tego dnia. 

Nie ma w tym nic prostego

Święta oprócz tego, że każdy spędza je w inny sposób, często tocząc tradycyjne boje pod tytułem „czy groszek idzie do sałatki jarzynowej” albo „czy kutia jest dobra”, mogą być też trudne – nie z powodu swej istoty, ale z powodu presji, którą sobie narzucamy. Musi być radośnie, musi być obficie, musi być cała rodzina, musi być masa prezentów pod choinką, wszystko musi być posprzątane, a nie daj Boże, żeby się karp przypiekł, bo wujek Lucek rzuci nim w to pięknie, świeżo umyte okno….

Narzucamy sobie perfekcję, chociaż Narodziny Jezusa nie były proste. Dla Jego rodziny wcale nie były perfekcyjne. Józef i Maria podróżowali przez kilka dni, by dotrzeć na spis ludności do Betlejem, a kiedy dotarli, nie mogli znaleźć miejsca w żadnej gospodzie. W końcu zostali zmuszeni do schronienia w miejscu, gdzie przechowywano zwierzęta – siano na ziemi, smród, zimno. Sam poród jest bardzo ciężki, a co dopiero w takich warunkach (i to w tamtych czasach!). Po jakimś czasie (są różne, często sprzeczne, teorie...) Józef z Marią i Jezusem byli zmuszeni uciekać do Egiptu, by ocalić swoje życie. Nic nie było proste w Bożym Narodzeniu. 

Byłoby wspaniale, gdybyśmy wszyscy mieli zdrowe, wspierające się rodziny, gdyby nikt z nas nie doświadczył niemiłych pytań i krytycznych uwag ze strony najbliższych, gdyby nikt nie był samotny, gdyby nikt nie był chory, nikt nie był w żałobie, gdyby dla każdego Święta Bożego Narodzenia były radosne, obfite, skoncentrowane na Jezusie, pozbawione cierpienia i smutku. Bez znaczenia, czy obchodzimy je bardziej „hucznie”, czy spokojniej i minimalistycznie. Niezależnie od tego – Święta Bożego Narodzenia dla wielu z nas dzisiaj są trudne i łączą się z rozczarowaniem. 

Nierealne oczekiwania = wielkie rozczarowanie

Nic w urodzeniu Jezusa nie było zgodne z oczekiwaniami, jakie można byłoby mieć myśląc o Królu, na którego czekali Izraelici. Jezus okazał się wielkim rozczarowaniem dla wielu przywódców religijnych, części ludu, którzy albo byli rozczarowani, że nie wyzwoli Izraela z okupacji Rzymu, albo że Jego nauczania są za trudne i nie są w stanie tak żyć. Chociaż charakter Jezusa i Jego działalność są wypełnieniem starotestamentowych proroctw, to liczono na coś więcej – na osobę, która wyzwoli Izrael z okupanta, będzie potężny, a jego władza nigdy nie przeminie. W zamian dostano ubogiego cieślę, który obrażał przywódców religijnych i nauczał o miłości do bliźniego oraz nieprzyjaciół; który uzdrawiał i dawał jedzenie, ale jak sam mówił – nie dlatego tu przyszedł; który w końcu zginął za nas, zmartwychwstał i powiedział, że następnym razem przyjdzie w chwale, lecz błogosławieni, którzy uwierzyli w Jego przyjście za pierwszym razem.

Święta łączą się i dla nas z rozczarowaniami – i to nie z rozczarowaniem niewłaściwym prezentem, który znajdujemy pod choinką, ale być może liczyłeś/aś, że w tym roku się coś zmieni – widząc rodzinę, w której wydaje Ci się, że każdy osiągnął jakiś sukces, Twoje życie stoi w miejscu. Może mieliście nadzieję, że przywitacie dziecko, co wciąż się nie udaje, może liczyłeś, że w końcu uda Ci się skończyć studia, znaleźć dobrą pracę lub odjeść z tej, w której szef jest w stanie zadzwonić nawet w Święta, by okrzyczeć Cię za błędy w projekcie. Może dla kogoś to będą kolejne samotne święta – święta bez dzieci, bez żony, bez męża, bez rodziców. 

Wiele niedobrych rzeczy może wydarzyć się w naszym życiu i niezależnie, ile Twoich nadziei Cię zawiodło, chcę Ci powiedzieć jedno: jestem tu dziś z Tobą. Z każdą osobą, która cierpi, która jest samotna w te Święta, która liczyła na znalezienie męża/żony, na dobre relacje z rodziną, na to, że w tym roku już nikogo nie pożegnają, a jednak ktoś odszedł… Chociaż nie możemy się wspólnie spotkać, przytulić i pocieszyć, wiedz, że myślę o Tobie, gdziekolwiek jesteś. 

Może te Święta nie będą dla Ciebie łatwe, może to już kolejne, które wywołują ból, ale pamiętaj – one nie były też proste dla Jezusa i Jego rodziny, nie były takie też Boga, który wiedział, jaką cenę będzie musiał ponieść Jezus… 

Nadzieja, która nie zawodzi

Jednak każdego roku Boże Narodzenie przynosi nadzieję na to, że jesteśmy cenni w oczach Bożych, kochani tak mocno, że zostaliśmy uratowani i odkupieni. Pomimo tego, że może nasze Święta nie wyglądają różowo, możemy pamiętać o Bożym Narodzeniu z radością, bo Jezus jest największą nadzieją i radością, jaką otrzymaliśmy (Łuk. 2:10-11).  

Dobrze jest mieć nadzieję, ale niedobrze jest skupiać się na nierealnych oczekiwaniach, które zwykle łączą się z wielkim rozczarowaniem. Mam propozycję – zastanów się jakie oczekiwania narzucasz sobie wobec tych Świąt? Niektóre mogą być zupełnie niepotrzebne, wprowadzając więcej chaosu niż porządku, inne mogą być znaczące, lecz trudne do zrealizowania (tutaj zależy, ile pracy chcemy wykonać, by coś osiągnąć), inne są całkowicie nierealne, zabierające radość z celebrowania tego czasu. Może więc warto podejść do świętowania Bożego Narodzenia trochę bardziej na spokojnie (i tak będzie sporo rzeczy do zrobienia) i spojrzeć z innej perspektywy na otaczającą nas zbyt nerwową gorączkę (przed)świąteczną? 

Rozczarowania pewnie nadejdą – może chciałoby się przejść przez te Święta bez rodzinnych konfliktów, a może chciałoby się zobaczyć dawno nie widzianą rodzinę, a to się nie uda. Może wydarzy się jeszcze wiele nieprzewidzianych dobrych lub (niestety) trudnych sytuacji, ale przypominając sobie o tym, co zrobił dla nas Jezus, jednocześnie możemy pamiętać o tej radości i nadziei, które On przynosi każdego dnia na nowo!

Tak, warto przygotować się dobrze do Świąt, lecz niekoniecznie w ich formie, ale treści. Bo Jezus przyszedł kiedyś, ale i powróci – pytanie, czy będziemy gotowi? 

O autorze

Z wykształcenia dziennikarka, zainteresowana reportażem, szczególnie z krajów latynoamerykańskich i bliskowschodnich. Z zamiłowania melomanka i kinomanka. W Bogu znajduje swoją największą nadzieję i podziwia to, jak przemienia jej nastawienie w tematach, na które nie ma prostych odpowiedzi.Pokaż mniej

Następne